Bp Wiesław Szlachetka, biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej.
Rozważania, nawiązujące do aktualnie przeżywanego czasu pandemii koronawirusa, przygotował bp Wiesław Szlachetka, biskup pomocniczy archidiecezji gdańskiej.
Poniżej publikujemy pełną treść rozważań Drogi Krzyżowej, którą w piątek 3 kwietnia w archikatedrze oliwskiej w Gdańsku poprowadził bp Szlachetka:
W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Jak w każdy Piątek Wielkiego Postu gromadzimy się na nabożeństwie drogi krzyżowej. Ten obecnie trudny czas sprawił, że nasze domy stały się częścią tej katedry. Może jest taki zamysł tego czasu, abyśmy lepiej odkryli prawdę, że nasze domy też powinny być częścią Kościoła, bo Kościół to Chrystus i my w Nim. Wszystkich uczestników tej wielkopostnej modlitwy serdecznie pozdrawia metropolita gdański, który ze względu na stan zdrowia łączy się z nami w tej transmisji przygotowanej przez „Gościa Gdańskiego”.
Intencję tej naszej dzisiejszej modlitwy określę słowami samego Papieża Franciszka: "Módlmy się za tych ludzi, którzy bez wątpienia zapisują dziś decydujące wydarzenia naszej historii. A są nimi: lekarze, pielęgniarze i pielęgniarki, pracownicy supermarketów, sprzątaczki, opiekunki, przewoźnicy, stróżowie porządku, wolontariusze, księża, zakonnice i bardzo wielu innych, którzy zrozumieli, że nikt nie zbawia się sam. W obliczu cierpienia, gdzie miarą jest prawdziwy rozwój naszych narodów, odkrywamy i doświadczamy modlitwy arcykapłańskiej Jezusa: "aby wszyscy stanowili jedno" (J 17, 21)".
Stacja I: Pan Jezus na śmierć skazany
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Piłat, który skazał Jezusa na śmierć, też później umarł. Czy umarł dlatego, że wydał niesprawiedliwy wyrok? Że skazał na śmierć niewinnego? Otóż Piłat umarłby też, nawet, gdyby wtedy obronił Jezusa. Tak jak później umarł i Łazarz, którego wcześniej Jezus wskrzesił z martwych i nazwał go swoim przyjacielem. Otóż śmierć Piłata, jak również ta później ponowna śmierć Łazarza nie była karą za ich grzechy. Żadna śmierć nie jest karą za grzechy. Żadne zagrożenie obecnego życia nie jest karą za grzechy. Pandemia też nie jest karą za grzechy. Karą za grzechy jest piekło, wieczność bez Boga. Piekło to świadome i dobrowolne odrzucenie Boga. Jezus mówi: „nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle”. Bóg nikogo nie zatraca. Bóg jest ojcem, który z utęsknieniem wypatruje powrotu każdego marnotrawnego syna, każdej marnotrawnej córki. On tak umiłował świat, że Syna swego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Dlatego Jezus przyjął niesprawiedliwy wyrok - aby nikt nie zginął.
Panie Jezu, umocnij naszą wiarę, że przyjąłeś niesprawiedliwy wyrok dlatego, bo pragniesz nas zwycięsko przeprowadzić przez życiowe dramaty, choroby, przez wszystkie niebezpieczeństwa, w wreszcie przez śmierć- do życia, do życia w obfitości.
Stacja II: Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Jezus bierze i dźwiga krzyż - ten okrutny wynalazek myśli ludzkiej, narzędzie śmierci. Krzyż wymyślili Persowie, aby śmierć bardziej bolała. Także i dzisiaj zdeprawowany umysł ludzki wymyśla coraz to nowe narzędzia śmierci, zwłaszcza przeciwko tym, którzy sami obronić się nie mogą. Rozum, który nie liczy się z Bożymi przykazaniami, staje się szalony. Rozum, który nie słucha Boga, jest zdolny tylko do tego, by wymyślać zło, zadawać śmierć, by wymyślać nowe krzyże. Ciągle też jeszcze pojawiają się ludzie, którzy wkładają krzyż na ramiona swoich bliźnich. Ten dramat rozgrywa się też wśród nas. Nieustannie słyszymy o nienawiści, zbrodniach, zdradach, oszustwach, obmowach, oszczerstwach... Często sami stajemy się przyczyną cierpień innych. Cokolwiek czynimy innym, to samo czynimy Jezusowi. On wziął krzyż nie dla samego krzyża. Ale dlatego, żeby krzyż rozbroić z hańby i śmierci; żeby krzyż przemienić w znak zbawienia. On uczynił swój krzyż bramą do życia.
Panie Jezu, spraw, abym nikomu nie przymnażał krzyża. Bądź moim natchnieniem, bym śpieszył naprawić wyrządzone krzywdy. A jeśli sam ich doświadczam, obdarz mnie potrzebną siłą, abym je cierpliwie znosił, abym urazy chętnie darował w Twoje błogosławione imię.
Stacja III: Pierwszy upadek pod krzyżem
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Oto Ten, przez którego wszystko się stało; przez którego stała się ziemia, teraz wycieńczony leży w jej prochu. Syn Boży podzielił słabość ludzkiej natury, obarczonej koniecznością śmierci. Jezus wszedł w głębię naszej słabości, którą zrodził pierwszy grzech i każdy mój grzech, który zawsze jest obrazem tego pierwszego. Oto Bóg w swoim Synu wziął na siebie całą słabość naszej ludzkiej natury. Oto Bóg w swoim Synu wziął na siebie także wszystkie nasze grzechy. Ojciec niebieski swój sprawiedliwy gniew wylał na swego umiłowanego Syna, aby nam zostawić tylko miłosierdzie. Właśnie to miłosierdzie, które jest dla nas, każe Jezusowi podnieść się, aby z tego, co słabe w nas, powstało mocne. „Wobec utrapienia biednych i jęku ubogich - mówi Pan: "Teraz powstanę i dam zbawienie temu, który go pożąda" (Ps12,6). Zbawienie to wywyższenie naszej ludzkiej natury, to udział w naturze i życiu samego Boga. Zbawienie to dar najcenniejszy, za którym tęskni nasze niespokojne serce.
Panie Jezu, upadając pod ciężarem krzyża, wszedłeś w otchłań naszej słabości i naszego grzechu, aby nas podnieść do chwały. Spraw, abyśmy bardziej ufali Tobie niż sobie. Bo tylko Ty możesz zaspokoić tęsknotę naszego serca.
Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę
Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
„Twoją duszę przeniknie miecz” (Łk 2,35). „Przy krzyżu Jezusa stała Matka Jego…” (J 19,25). Tak oto wypełnia się proroctwo Symeona. Maryja jest blisko przy swoim Synu, który dźwiga krzyż. Nie tylko patrzy na Jego cierpienie, ale w Jego cierpieniu uczestniczy. Maryja, będąc blisko krzyża swego Syna, dopełnia w swoim ciele to, czego brakuje męce Chrystusa (Kol 1,24). A czego brakuje męce Chrystusa, skoro jest to doskonała ofiara za zbawienie świata? Otóż brakuje tylko naszej odpowiedzi na tę ofiarę. Naszego otwarcia się na jej owoce, zwrócenia naszego serca ku miłosierdziu, którym Chrystus pragnie wszystkich obdarzyć. Jeśli nie przyjmiemy Jego miłosierdzia, to Jego męka będzie dla nas daremna. Trzeba miłosierdzie przyjąć tak, jak przyjęła je Maryja. Ona do końca swej ziemskiej drogi była z Jezusem, by później pozostać z Nim na zawsze w chwale nieba.
Panie Jezu, pomóż nam tak przeżyć ten trudny czas, abyśmy całym sercem wrócili do Ciebie, do Twojej zbawczej Ofiary, którą uobecniasz dla nas we Mszy św. Wielu z nas powie, przecież teraz nie możemy przyjść w niedzielę do kościoła. Ale też musimy siebie zapytać, a gdy mogliśmy przychodzić, to czy przychodziliśmy? A gdy przychodziliśmy, czy przychodziliśmy z miłości do Ciebie Panie? Czy nie traktowaliśmy naszego przyjścia na Mszę św. jako męczącego obowiązku lub tracenia czasu? Chcemy wrócić do niedzielnej Mszy św., chociaż transmitowanej, aby Twoja Męka nie była dla nas daremna.