Przedstawiciele różnych religii spotkali się wieczorem 28 marca pod pomnikiem Poległych Stoczniowców 1970. Intencją wspólnej modlitwy był pokój w Ukrainie. Kościół rzymskokatolicki reprezentował ks. kan. Dariusz Ławik, referent ds. ekumenizmu w archidiecezji gdańskiej.
Mimo wietrznej pogody na placu zgromadziło się kilkadziesiąt osób, z flagami Polski i Ukrainy. Wśród stojących na placu grup można było usłyszeć oba języki. Tymczasem na scenie, u stóp pomnika pojawiła się grupa duchownych i przedstawicieli religii obecnych w Gdańsku. Modlitwa w symbolicznym miejscu Gdańska to inicjatywa władz miasta i bp. Marcina Hintza, przewodniczącego gdańskiego oddziału Polskiej Rady Ekumenicznej. Rozpoczynając wspólną modlitwę bp Hintz powiedział: "Jako chrześcijanie, muzułmanie i żydzi chcemy modlić się o pokój, bo wierzymy, że modlitwa ma wielką moc, gdy jest wypowiadana z wiarą i nadzieją. Chcemy wołać naszymi słowami do Boga prosząc go o pokój, bo Jezus przyszedł by dać nam pokój, gdy zmartwychwstał powiedział "Pokój wam". Będziemy wołać w różnych tradycjach i językach, ale prosząc o jedno: by Bóg obdarzył nas pokojem i siłą przezwyciężającą zło, siłą jedności i pojednania. Jesteśmy dziś Panie zjednoczeni jako Twoje dzieci, jako siostry i bracia, by wołać o pokój na Ziemi".
Głos zabrał też Oleksandr Plodystyi, konsul generalny Ukrainy w Gdańsku. - Ukraińcy chcą pokoju, ale musimy walczyć. Jeśli nie będziemy walczyć, nie będzie Ukrainy. Rosja napadła na nas bez powodu, zawsze była agresorem. Ostatnie 30 lat Rosji to wojny w Mołdawii, Azerbejdżanie, Gruzji, a teraz w Ukrainie. Chciałbym prosić o pokój we wszystkich tych państwach. W miastach i wsiach mego kraju cywilni mieszkańcy giną, chowają się i proszą, by nie spadały bomby. Chcą pójść do pracy, a dzieci oddać nie do schronu, lecz do szkoły. Pokój to to, czego naprawdę teraz chcemy. Chcemy rzucić broń, ale nie możemy.