Kto nam odsunie kamień?
Umiłowani w Chrystusie Siostry i Bracia!
Piękna i wymowna Liturgia Słowa Wigilii Paschalnej duchowo poprowadziła nas dzisiaj drogą wiary, jaką przemierzył Naród Wybrany od samego początku aż do objawienia się Jezusa Chrystusa, zbawiciela świata. Kulminacyjnym momentem tej drogi wiary jest przejście Chrystusa ze śmierci do zmartwychwstania. Zmartwychwstanie jest potwierdzeniem naszej wiary w życie wieczne i w ostateczne z Nim spotkanie.
Przez chrzest, czyli zanurzenie w zmartwychwstałym Chrystusie, dokonuje się również nasze przejście do nowego życia. Za chwilę odnowimy pamiątkę tego zanurzenia przez chrzest katechumenów: Filipa Tymoteusza, Pawła Łukasza i Bryce, którzy zdecydowali się przyjąć wiarę i pójść drogą zmartwychwstałego Pana.
Ważnym wreszcie momentem jest także dzisiejsza Ewangelia, w której św. Marek opowiedział nam o zmartwychwstaniu, którego doświadczyły Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome.
Wczesnym rankiem pierwszego dnia po szabacie, gdy słońce wzeszło, udały się śpiesznie do grobu Jezusa. Po Jego śmierci na krzyżu, z powodu rozpoczynającego się szabatu, nie było czasu, aby namaścić Jego ciało i właściwie przygotować do pochówku. Zwyczaj domagał się, aby obrzęd namaszczenia był dopełniony, więc biegły aby to uczynić.
Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome, to kobiety, które, jak wielu z nas obecnych w tej świątyni i uczestniczących w Triduum Paschalnym i częstej Eucharystii, były blisko Jezusa, podążały za Nim, były z Nim związane. Nie jeden raz wsłuchiwały się w mowy Jezusa, podziwiały Jego mądrość, widziały wielkie znaki, które czynił. Towarzyszyły Mu gdy przemierzał drogi Palestyny niosąc Dobra Nowinę. Nie miały wątpliwości, że to prorok, posłaniec Boży. Nie mogły się więc pogodzić z myślą, że Go już nie ma. Nie zgadzały się ze skazaniem Go na śmierć. Ten niesprawiedliwy wyrok, ta absurdalna śmierć na krzyżu w okrutnych mękach, były niepojętą krzywdą jaką Mu wyrządzono. Tak rozmawiając, zbliżały się do grobu. Im były bliżej, tym mocniej zastanawiały się kto im odsunie ciężki kamień od wejścia do grobu.
Te pobożne kobiety, mimo wielkich wydarzeń jakich były uczestnikami, wciąż myślały w doczesny sposób. Były przekonane, że życie i misję Jezusa spotkał tragiczny kres. Nie dopuszczały do świadomości, że Jezus może pokonać śmierć i zmartwychwstać, choć o tym po wielokroć mówił.
Nie byli do tego przygotowani nawet sami uczniowie. Owszem byli pełni podziwu, gdy wybudził ze snu wiecznego córkę Jaira, gdy przywrócił ze śmierci do życia młodzieńca z Naim, czy wreszcie gdy wskrzesił Łazarza, ale nie byli w stanie zrozumieć, że On sam może zmartwychwstać. Na ich myśleniu spoczął ciężki kamień niezrozumienia, ich serce było przygniecione ogromnym głazem wątpliwości i niedowiarstwa, a na ich oczach wiary spoczywał wielki kamień przesłaniający możliwość spojrzenia dalej, poza śmierć.
Kto odsunie kamień od grobu?
Ta mentalność niemocy, która wówczas dotknęła niewiasty i uczniów Jezusa, powraca niestety przez wieki aż po dzień dzisiejszy i staje się myśleniem wielu nawet pośród ochrzczonych, pośród chrześcijan. Swoim postepowaniem i swoją postawą sprawiają wrażenie jakby byli przekonani, że kamień nadal zakrywa grób a Jezus wciąż w nim pozostaje. Nie ma w nich radości, nie ma entuzjazmu, nie dzielą się wiarą, nie żyją Ewangelią. Niektórzy wolą nie myśleć o zmartwychwstaniu, bo tak łatwiej, bo nie trzeba podejmować głębszej refleksji nad własnym życiem i własnym zbawieniem. Lepiej nie odsuwać kamienia, by nie stawiać sobie egzystencjalnych pytań: dlaczego żyję, po co żyję, jakie jest moje przeznaczenie. Te pytania muszą jednak wybrzmieć, w przeciwnym razie życie ludzkie będzie tylko jakąś przygodą, mniej lub bardziej interesującą, którą można w każdej chwili zakończyć, przerwać, zlikwidować. Czyż nie tak myślą ci, którzy proponują różne formy aborcji, eutanazję bo po co starość, po co choroba, po co cierpienie. Lepiej eliminować życie niż marnować środki finansowe, lepiej pozbyć się poczętego dziecka niż przeludniać planetę. Jakże brzmi to strasznie i absurdalnie w świetle męki, śmierci i zmartwychwstania, poprzez które Jezusa odkupił nas grzechu i dał nam nowe życie! Jakież niezrozumienie daru życia, które tak cudownie odnawia się nieustannie w wierze! Jakaż obojętność względem Boga, który w miłości nas stwarza i w miłości na nas czeka!
Jeśli się nie pozwolimy porwać mocy zmartwychwstania, to nawet się nie spostrzeżemy jak wiara stanie się zwykłym, mało znaczącym dodatkiem do naszego życia, może nawet zwykłym folklorem. Nie, to nie jest hipoteza? To się już dzieje. Ze smutkiem przestrzega papież Franciszek: „Nie możemy ignorować, że w ostatnich dziesięcioleciach nastąpiło załamanie w pokoleniowym przekazie wiary chrześcijańskiej wśród ludu katolickiego, /…/ że wzrasta liczba rodziców, którzy nie chrzczą dzieci i nie uczą ich modlitwy, a także istnieje pewne odejście do innych wspólnot wiary”. Do tego załamania – mówi dalej papież – przyczynia się wiele spraw, mi: „brak przestrzeni dialogu w rodzinie, wpływ środków przekazu, relatywistyczny subiektywizm, niepohamowany konsumizm nakręcający rynek, brak towarzyszenia duszpasterskiego najbardziej ubogim, brak serdecznego przyjęcia w naszych instytucjach oraz nasza trudność w przywróceniu mistycznego przyjęcia wiary w różnorodnej scenerii religijnej” (Eg 70). Wszystko to razem tworzy ogromny kamień, który przygniata naszą wiarę.
Kto nam odsunie ten kamień, abyśmy dostrzegli światło zmartwychwstania Chrystusa i zaczęli w nim żyć.
Niewiasty, podkreśla Ewangelista, „gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień został już odsunięty”. Weszły do grobu i ujrzały młodzieńca w białych szatach, który rzekł do nich: „Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał nie ma Go tu”. One zaraz pobiegły, aby o tym powiedzieć Jego uczniom i Piotrowi. Owo zaraz wyraża wiarę w zmartwychwstanie, która staje się radosnym świadectwem. Możemy jej doświadczyć również i my.
Wiara, jaką daje nam zmartwychwstały Chrystus, jest naszym bosko-ludzkim oddechem, który daje życie. Kamień niewiary i wątpliwości został odsunięty. Do nas wszystkich Jezus mówi: „Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli”. Otwórzmy oczy, zobaczmy, że grób jest pusty, i uwierzmy! Ujrzeć i uwierzyć znaczy stać się świadkami zmartwychwstania jak niewiasty, Piotr i Jan, Jakub i Andrzej, jak św. Wojciech Patron naszej archidiecezji i błogosławieni męczennicy.
Zachęca nas do tego również św. Paweł w dzisiejszym drugim czytaniu, kiedy mówi: „My wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający nas w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć. Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca” (Rz 6, 3n).
Nie możemy zatem pozostawać smutni, zamknięci w swoich nieustannych wątpliwościach. Zmartwychwstały Jezus czeka kiedy odsuniemy kamień od wejścia do własnego serca. Jeśli tego nie jesteśmy w stanie sami zrobić, pozwólmy aby on tego dokonał i wpuści do niego światło niegasnącej nadziei. On sprawi, że światło zmartwychwstania rozświetli mroki naszego życia. Jezus jest żywy i pragnie abyśmy Go szukali pośród żywych!
Jeśli nasza wiara potrzebuje dzisiaj nowej świeżości, aby stać się wiarą ewangelizacyjną, podejmijmy trud jej odnowy poprzez codzienny kontakt z Chrystusem, poprzez modlitwę, Eucharystię, sakramenty i Słowo Boże. Tak umacnia się wiara. Dla odnowienia tej wiary pragnę jeszcze raz zaprosić wszystkich do włączenia się w rozpoczętą wielką 9-cio letnią Nowennę. Jej celem jest duchowo-moralne odrodzenie i przygotowanie całego Kościoła w Polsce do wielkiego jubileuszu dwutysiąclecia Odkupienia, który będziemy obchodzić w roku 2033.
Tej żywej wiary potrzebujemy, aby ją zanieść innym, aby wobec innych być autentycznymi świadkami Chrystusa zmartwychwstałego? Czy jesteśmy w stanie to czynić? Bez wątpienia – tak!
Wobec tego, idźmy, jak zachęca papież Franciszek, aby głosić tę nowinę, idźmy do wszystkich tych miejsc, gdzie wydaje się, że grób miał ostatnie słowo i gdzie zdaje się, że śmierć była jedynym rozwiązaniem. Idźmy, aby głosić, dzielić się, objawić, że to prawda: Pan żyje. Żyje i pragnie zmartwychwstać w wielu twarzach, które pogrzebały nadzieję, pogrzebały marzenia, pogrzebały godność.
Idźmy i pokażmy nasze przewiązanie do wiary, która przez wieki dla nas Polaków była światłem i mocą do przetrwania nawet najtrudniejszych chwil. Sprawmy, aby Chrystus napełnił nas wszystkich radością i entuzjazmem swego zmartwychwstania. Amen.