Święty Wojciech wspiera i nadal inspiruje!
Ekscelencjo, najdostojniejszy Księże Prymasie, Gospodarzu dzisiejszych Uroczystości Świętowojciechowych;
Ekscelencjo, Księże Arcybiskupie, Przewodniczący Konferencji Episkopatu;
Ekscelencje, Księża Arcybiskupi i Biskupi;
Czcigodni bracia w Kapłaństwie, Siostry Zakonne, Osoby Konsekrowane,
Szanowni przedstawiciele władz państwowych i samorządowych;
Przedstawiciele wspólnot i ruchów katolickich, Seminarzyści, Poczty Sztandarowe;
Drodzy Pielgrzymi, Umiłowani w Chrystusie Siostry i Bracia obecni na tej uroczystości i łączący się z nami za pośrednictwem mediów!
Wpisując się w jakimś sensie w ponad tysiącletnią historię pielgrzymowania do grobu św. Wojciecha, stajemy dziś na Wzgórzu Lecha, w tym prastarym grodzie Gnieźnieńskim, aby zaczerpnąć ducha i nowych inspiracji u wielkiego naszego Patrona.
Historia tego miejsca jest zapisana licznymi doniosłymi wydarzeniami narodowymi, społecznymi i duchowymi. To tu, za panowania Mieszka I rodziło się i nabierało mocy piastowskie państwo polskie. To tu, w Wielką Sobotę 966 roku miał miejsce historyczny akt chrztu Polski. To tu około roku 970 zbudowano pierwszy kościół, symbol chrystianizacji i poddania Bogu naszego narodu. Tu także w roku 1000 odbył się wielki zjazd gnieźnieński, który potwierdził młodemu chrześcijańskiemu państwu Polskiemu należne miejsce na kartach Europy. Długa jest lista podobnie doniosłych wydarzeń, które w kolejnych wiekach tu się dokonywały i wpływały na umocnienie naszej wiary i ukształtowanie naszego społeczeństwa.
Ta pierwsza stolica Polski, ośrodek polskości i chrześcijaństwa, w 997 roku gościła z wielką miłością i otwartością biskupa praskiego Wojciecha, a kilka miesięcy później, po jego męczeńskiej śmierci w Prusach, z dumą, zaszczytem i honorami przyjęła jego umęczone ciało. Jego grób w tutejszej świątyni szybko stał się celem licznych pielgrzymek władców i notabli, uczonych i rzemieślników, kupców i prostego ludu. Przychodzili, bo dostrzegali w nim autentycznego Europejczyka, chrześcijanina i apostoła, świadka wiary, wzór do naśladowania i orędownika w trudnych sprawach. I tak przez wieki, aż po dzień dzisiejszy to miejsce służy pogłębieniu wiary oraz tożsamości narodowej i społecznej. „Dostojeństwo dziejów narodu – wyznał kiedyś bł. kard. Stefan Wyszyński - czuje się w Gnieźnie”. To dostojeństwo wybrzmiewa przez historię, a w sposób szczególny przez obecność św. Wojciecha w swoich relikwiach.
To miejsce, strzegące jego relikwii, promieniuje jego żywą wiarą. Z tego miejsca, św. Wojciech z pokolenia na pokolenie ożywia i umacnia wiarę Polaków. Podkreślił to kard. Wyszyński, kiedy jako nowy Prymas Polski, wstępował w progi tutejszej katedry. Mówił wówczas: „W brązowe podwoje prastarej, płodnej Matki kościołów polskich, Bazyliki Gnieźnieńskiej, wchodzę z pokorą i dumą! Świadom jestem nabrzmiałej powagi chwili, godności dziejowej tego świętego miejsca, w którym mówią wieki tchnące żywą wiarą minionych pokoleń narodu zaślubionego Bogu, ubogaconego pracą i krwią tylu apostołów, prymasów, biskupów i kapłanów, od krwawych śladów męczeńskich stóp Wojciechowych, aż do dni naszych, które też wychwalają stopy niosących niezmordowanie Polsce Dobrą Nowinę: «O jak piękne nogi opowiadających pokój, opowiadających dobro» (Rz 10,15). Pragniemy, aby i nadal stąd «na wszystką ziemię wyszedł głos ich i na kończyny okręgu ziemi słowa ich» (Ps 19,5)” (S. Wyszyński, List pasterski na dzień ingresu do katedry gnieźnieńskiej i do katedry warszawskiej).
Nie mniej wymowne świadectwo znajdujemy w Pro memoriach Prymasa Tysiąclecia, w których zapisał: „Nie powiedziałbym za wiele, gdybym rzekł, że jeżeli które miasto w Polsce powinno być najbardziej chrześcijańskie, to właśnie Gniezno, miasto Wojciechowe (…) faktem jest, że gdy powie się Polska chrześcijańska, to myśli każdego biegną ku miastu Gniezno”.
Wszyscy jesteśmy świadomi bogactwa narodowego i duchowego tego miejsca, jego tysiącletniej chrześcijańskiej tradycji, dlatego z równie wielką pokorą stajemy dzisiaj przed św. Wojciechem, aby od niego uczyć się wiary, uczyć się mężnego i odważnego jej wyznawania, uczyć się niesienia jej innym, uczyć się głoszenia jej w dzisiejszych warunkach i okolicznościach. Przychodzimy, bo wierzymy, że jego „zasiew krwi” jak w przeszłości tak i dzisiaj nieustannie przynosi duchowe owoce. „Św. Wojciech – przypominał papież Jan Paweł II podczas swojej pielgrzymki do tego miejsca w 1997 r. - jest ciągle z nami. Pozostał w piastowskim Gnieźnie i w powszechnym Kościele otoczony chwałą męczeństwa. I z perspektywy tysiąclecia zdaje się dzisiaj przemawiać do nas słowami św. Pawła: «Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, abym ja - czy to gdy przybędę i ujrzę was, czy też będąc z daleka - mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom. To właśnie dla nich jest zapowiedzią zagłady, a dla was zbawienia, i to przez Boga»” (Fil 1,27-28).
Zadanie przekazywania wiary i głoszenia Ewangelii, jakie za pouczeniem Apostoła Pawła, pozostawił nam św. Wojciech, a następnie przypomniał papież, jest z pewnością wymagające. Jest trudne i wymaga odwagi, zwłaszcza gdy trzeba się mierzyć z coraz częstszym wyśmiewaniem wiary i brakiem poszanowania symboli chrześcijańskich i wartości ewangelicznych. Jest trudne i wymaga mocnego trwania przy Chrystusie, gdy się widzi z jaką łatwością manipuluje się słowem i fabrykuje fałszywe oskarżenia, by niszczyć autorytety moralne i duchowe, jak w przypadku św. Jana Pawła II. W tym ostatnim przypadku niektórzy jego przeciwnicy posunęli się do prawdziwie absurdalnych pomówień. Nie jest łatwo przekazywać wiary dzieciom i młodzież, gdy widzi się jak jest poddawana dyskretnej ale zdecydowanej laicyzacji, a niekiedy nawet demoralizacji.
Czy wobec tych trudności należy się poddać? Nie, nie należy się poddawać, ani tracić ducha. Kiedyś Filipian, a dzisiaj nas Apostoł Narodów zachęca, aby trwać „mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dawać się zastraszyć przeciwnikom.” Tak było z Apostołami, męczennikami i wierzącymi przez wieki. Tak było ze św. Wojciechem. Ten praski biskup, znany ze skromności, miłosierdzia i umiłowania ubóstwa, wyrzeczeń i postów, gorliwej modlitwy i posługi ubogim, kiedy został zmuszony do opuszczenia swojej stolicy biskupiej w Pradze, zamiast spokojnego życia za murami benedyktyńskiego klasztoru na pięknym Awentynie w Rzymie, wybrał misyjny trud. Próbowano go zatrzymać również w Polsce, tutaj w Gnieźnie, ale on nie dał się przekonać. Od młodych lat towarzyszyło mu mocne przeświadczenie, że trzeba samemu się zbawić i innym pomóc w zbawieniu. Dlatego czuł potrzebę oddania się ewangelizacji pogańskich Prus. Był świadomy wielkiego ryzyka, ale to go nie przerażało. Jego serce pałało radością na myśl, że może im zanieść Chrystusa.
Patrząc na misję Wojciechową cisną się na usta słowa papieża Franciszka, że Ewangelię może nieść innym „tylko ten, kto czuje się dobrze w szukaniu dobra bliźniego, kto pragnie szczęścia innych. To otwarte serce jest źródłem szczęścia, ponieważ więcej szczęścia jest w dawaniu niż w braniu” [(Dz 20,35) EG 272].
Szukać dobra bliźniego może tylko ten, kto sam stara się być blisko Jezusa i stara się pojąć co jest największym dobrem człowieka. Tu w tym miejscu trzeba sobie postawić pytanie co jest najwyższym dobrem człowieka? Odpowiedź może być tylko jedna. Jest nim Jezus Chrystus, który złożył swoje życie na krzyżu dla naszego zbawienia.
Tylko ten, kto jest świadomy tego dobra, jest gotów czynić wszystko, aby je posiąść i dzielić się nim z innymi. Trzeba więc poznać i umiłować Jezusa Chrystusa. Bez poznania i miłości Jezusa nie można być Jego autentycznym świadkiem. Św. Łukasz w dzisiejszym czytaniu poucza nas, że właśnie w tym celu otrzymujemy Ducha Świętego. On nas otwiera na obecność Jezusa Chrystusa i pomaga nam doświadczyć Jego obecności w naszym życiu. Jest z nami, jak z uczniami w drodze do Emaus. Może nie zawsze Go rozpoznajemy, jak i oni Go nie rozpoznali choć w drodze z Nim rozmawiali i serce ich pałało gdy Pisma im wyjaśniał. Podobnie jak Oni, uczymy się Go rozpoznawać i z Nim rozmawiać. Czynimy to karmiąc się codziennie jego Ewangelią. Ewangelia, to nasze codzienne światło, które rozświetla drogi, wskazuje prawdę, poucza w wątpliwościach, prowadzi do Chrystusa, niesie pocieszenie i nadzieję zwłaszcza w trudnych i krytycznych sytuacjach. „Nie znać Ewangelii, to nie znać Chrystusa!” - wołał św. Hieronim.
Uczymy się Go poznawać przez Eucharystię. Eucharystia to spotkanie z Chrystusem żywym, zmartwychwstałym, który pod postaciami chleba i wina daje nam Siebie jako pokarm duchowy. A jeśli komuś nie udaje się Go spotkać, to może potrzebuje większego wyciszenia, wprowadzenia swojego serca w stan głębszego czuwania. W Emaus uczniowie poznali Go po łamaniu chleba… Ten sam chleb Chrystus łamie również z nami i pragnie, aby także i nasze serce zapłonęło miłością.
Uczymy się Go poznawać przez sakramenty, bo w nich zanurzamy się całkowicie w Jego miłości. Ona oczyszcza i daje możliwość doświadczenia uzdrawiającego miłosierdzia.
Uczymy się Go poznawać w tych, którzy niosą pomoc i tych którzy tej pomocy doświadczają: potrzebujący, chorzy, więźniowie, uchodźcy, doświadczający skutków wojny, przemocy, prześladowania i niesprawiedliwości, ludzie z marginesu społecznego,. Jezus przecież powiedział „Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, mnieście uczynili” (Mt 25,40).
Św. Wojciech, od kiedy stanął na naszej ziemi, uczy nas takiej właśnie wiary, żywej i otwartej na wszystkich, pełnej dynamizmu, wiary dostrzegającej drugiego człowieka w potrzebie, wiary wymagającej od nas poświecenia i trudu. Jest to ta sama wiara od wieków, bo i Chrystus zawsze jest ten sam. Że mamy nieść takiego Chrystusa i taką wiarę przypomina nam również dzisiejsze czytanie zaczerpnięte z Dziejów Apostolskich, w którym usłyszeliśmy słowa Jezusa: „Gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz Ap 1.8). Jezus wypowiadając je na krótko przed swoim wniebowstąpieniem, zapewnia uczniów, że na nich jak i ich na następców zstąpi Duch Święty; że otrzymają Jego moc; oraz, że przyodziani tą mocą, staną się świadkami Jezusa „aż po krańce świata”.
Dzieje Apostolskie są potwierdzeniem tych słów. Zostały napisane życiem, świadectwem i męczeństwem Apostołów. Szli i głosić Ewangelię tam, gdzie Duch ich posyłał. Wiedzeni i inspirowani przez Ducha Świętego, szli ze słowem Bożym w sercu i na ustach. W mocy Ducha Świętego głosili Ewangelię, zakładali pierwsze wspólnoty wiernych, przekazywali żywe słowo Jezusa, napominali, pouczali, a gdy trzeba było, z odwagą znosili również cierpienia i prześladowania aż po śmierć męczeńską. Taka była misja Jezusa i tak ją pełnili Apostołowie. Tak ją starał się realizować św. Wojciech i taką powierzył nam wierzącym naszych czasów.
Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że Kościół zrodził się z działania Jezusa z inspiracji Ducha Świętego oraz z działania Apostołów. Naturą Kościoła jest przepowiadanie Jezusa i niesienie Jego orędzia aż po krańce świata. Kościół Chrystusowy będzie trwał tak długo, jak długo będzie w nim obecny Jezus Chrystus, Duch Święty i jak długo będą w nim świadkowie Ewangelii. Jako żywy Kościół jesteśmy więc wszyscy odpowiedzialni za realizację tej misji, bo w niej jest źródło chrześcijańskiego życia. W niej się rodzimy i niej nabieramy naszej tożsamości.
Jeśli dzisiaj pielgrzymujemy do tego świętego miejsca to nie tylko dlatego, że chcemy dziękować św. Wojciechowi za jego wiarę, ale także dlatego że widzimy w nim Ojca naszej wiary. Z jego pomocą chcemy ją przekazywać kolejnym pokoleniom polaków. Chcemy tę wiarę wiernie i z odpowiedzialnością wnosić w nasze życie osobiste, rodzinne, wspólnotowe, społeczne, narodowe, życie kościoła, że chcemy na niej opierać wychowanie młodego pokolenia, które jest przyszłością Kościoła i Narodu, że chcemy z odwagą dawać świadectwo tej wiary nie tylko w kościele ale i w miejscach publicznych, stając razem w obronie wartości chrześcijańskich i ewangelicznych.
Św. Wojciech, ma prawo od nas oczekiwać, że zasiew jego męczeńskiej krwi przyniesie owoce w postaci dojrzałej w nas wiary, zdrowych i silnych rodzin, broniących ewangelicznych wartości, broniących świętości i nierozerwalności małżeństwa oraz życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. On ma prawo oczekiwać, że będziemy trwali wiernie przy Bogu i będziemy budować naszą jedność rodzinną, społeczną i narodowąna fundamencie miłości.
Prośmy św. Wojciecha, aby nas wspierał i wypraszał potrzebną moc i odwagę w kształtowaniu naszyj chrześcijańskiej tożsamości i odpowiedzialności za nasze życie osobiste, rodzinne, społeczne i narodowe, budowane na żywym słowie Jezusa Chrystusa. Amen.