„Niech nas ogarnie Twoja łaska, Panie, według nadziei pokładanej w Tobie”
Czcigodni bracia w Biskupstwie i Kapłaństwie, według tytułów i godności,
Szanowni przedstawiciele Świata Nauki i Instytucji Naukowych,
Księże Rektorze, Księża Profesorowie, Wychowawcy, Ojcowie Duchowni naszej Alma Mater,
Drodzy Przyjaciele, Współpracownicy oraz pracownicy naszego Seminarium,
Szanowni Goście,
Drodzy Alumni!
Rozpoczynamy nowy rok akademicki w naszym Gdańskim Seminarium Duchownym, czyli kolejny etap drogi formacyjnej, która prowadzi ku kapłaństwu. To moment szczególny dla alumnów, ale też dla wychowawców, profesorów i całego personelu seminaryjnego, jak również dla mnie pasterza tej archidiecezji.
U progu tego nowego roku stawiamy sobie pytanie co w nim powinno być najważniejsze. Zdajemy sobie sprawę, że nie może on być rozumiany tylko jako kolejny zestaw zajęć, lektur, egzaminów, posług. Czym zatem powinien być ?
Dzisiejsza liturgia stawia przed nami postać św. Ignacego Antiocheńskiego, biskupa i męczennika. To wyjątkowy przykład kapłana przepełnionego wiarą, ufnością i miłością. Swoim kapłańskim życiem pokazał w sposób heroiczny co znaczą być całkowicie zjednoczony z Jezusem Chrystusem. Swoim życiem pokazał, że zjednoczony z Chrystusem jest ten, kto ma wiarę nadzieje i miłość. Nawet w obliczu prześladowania i męczeńskiej śmierci nie osłabł w wierze, ufności i miłości. Co więcej tym, którzy chcieli go ratować, zakazywał absolutnie, aby tego nie czynili. Jego największym pragnieniem było zjednoczyć się z Chrystusem również w męczeństwie i tak się też stało. Św. Ignacy, to prawdziwy gigant wiary!
Liturgia podpowiada nam więc, że ten rok powinien być przede wszystkim rokiem łaski - czasem, w którym Bóg zaprasza każdego z nas do pogłębienia z Nim osobistych relacji za przykładem św. Ignacego Antiocheńskiego. Zachęca nas do tego również przeżywany Rok Święty i Jubileusz 100.rocznicy powstania naszej archidiecezji.
Pogłębienie relacji z Bogiem dokonuje się na różne sposoby: przez modlitwę, medytację, osobistą ascezę, poznawanie Boga przez wykłady, lekturę Pisma Świętego i wiele innych. Wszystkie wspomniane praktyki duchowe, intelektualne czy ascetyczne owocują ożywieniem i pogłębieniem wiary, miłości i ufności — trzech postaw, które są jak trzy filary kapłańskiego serca. Są one ważne, bo są istotą kapłańskiego życia i posługiwania. Bez nich kapłańskie życie byłoby puste a posługiwanie stałoby się jak zwykłe wykonywanie zawodu. Ale kapłaństwo to nie zawód, dlatego trzeba je nieustannie napełniać obecnością Boga. Przypomniał to w pięknych słowach również papież Franciszek w Evangelii gaudium, mówiąc: „jesteśmy wezwani, by być osobami-amforami, by dać pić innym. Niekiedy amfora przekształca się w ciężki krzyż, ale właśnie na Krzyżu Pan, przebity, oddał się nam jako źródło wody żywej” (Eg 86).
Właśnie dlatego, że mamy być „osobami-amforami” pełnymi Bożej obecności, musimy w sobie nieustannie rozwijać i udoskonalać wiarę, nadzieję i miłość, i to nie tylko w czasie studiów seminaryjnych, lecz przez całe kapłańskie życie. W przeciwnym razie człowiek, choć pełen pragnień i ideałów, szybko się wypala, gubi kierunek, traci odwagę, odwraca się od Boga. Doświadczają tego kapłani i większość wierzących. Każdy z nas potrzebuje łaski Bożej, bo łaska Boża jest jak powiew świeżego powietrza, jak źródło wody żywej, które nie wysycha.
Wiarę, nadzieję i miłość będziemy rozwijać w sobie tylko wówczas, gdy nasze serce otworzy się na Jezusa Chrystusa. Stąd słowa z aklamacji przed Ewangelią: „Niech nas ogarnie Twoja łaska, Panie, według nadziei pokładanej w Tobie”, stają się naszą modlitwą i, zarazem, wyznaniem wiary, że sami z siebie niewiele możemy, ale w Bogu możemy wszystko. Są naszą modlitwą i wyznaniem pełnym pokory, że nie stawiamy w centrum siebie samego – jak to często proponuje nam dzisiejszy zsekularyzowany świat, lecz Boga, który jest źródłem wszystkiego.
Potrzebujemy tej łaski Bożej, bo ona otwiera nas na wiarę. Wiara to relacja, to spojrzenie serca zwrócone ku Temu, którego poznajemy i którego chcemy kochać. Prosimy o nią, by nie stawać się jedynie urzędnikami instytucji kościelnej, ale by stawać się ludźmi wiary — takiej, która przenika całe życie. Szczytem tej wiary jest całkowite oddanie się Chrystusowi. To w tym duchu św. Ignacy Antiocheński mówił: „Szukam Tego, który za nas umarł; pragnę Tego, który dla nas zmartwychwstał” (Liturgia Godzin).
Nie mniej wymowny przykładem takiego oddania jest św. Paweł, który osiągnąwszy szczyt doskonałości w wierze, wyznał wobec Galatów : „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. A obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2,20). Ta głęboka wiara motywowała go do niesienia Chrystusa aż po krańce świata.
Pewnie daleko nam jeszcze do takiej wiary. Ale to tym bardziej powinniśmy sobie stawiać to pytanie, jaka jest moja wiara i co powinienem jeszcze uczynić, aby ją umocnić?
Wiara rodzi w sercu nadzieję. Ale ta nadzieja nie jest tylko naszym wytworem psychologicznym. Ona rodzi się z doświadczenia Boga, który jest wierny, który dotrzymuje obietnicy, który nigdy nie zostawia człowieka samemu sobie. Święty Paweł pisał do Rzymian: „Nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego” (Rz 5,5). Oto sekret naszej wiary – nie opieramy się na własnych siłach, lecz na Bogu, który nas pierwszy umiłował.
Wiara jest więc spotkaniem z Miłością. I dlatego — jeśli naprawdę wierzę — nie mogę nie ufać. Bo wiara bez zaufania jest tylko ideą, a nie życiem, nie relacją. Z wiary rodzi się zaufanie, które dojrzewa w próbach i objawia się w codzienności. Kto wierzy Bogu, ten Mu ufa.
Poznajemy i zgłębiamy więc wiarę i jednocześnie uczymy się nie tylko rozumieć Boga, ale także ufać Mu — także wtedy, gdy Jego drogi są inne niż nasze plany. Ufność nie oznacza, że wszystko będzie łatwe. Oznacza raczej, że nawet w trudnościach nie zostajemy sami. Ufność buduje się nieustannie modlitwą, ciszą, posłuszeństwem, codzienną wiernością. Przekonuje nas o tym również Księga Przysłów, w której czytamy: „Zaufaj Panu z całego swego serca i nie polegaj na własnym rozumie. We wszystkich swych sprawach poznawaj Go, a On będzie prostował twoje ścieżki” (Prz 3,5-6).
Formacja seminaryjna to nic innego jak uczenie się zaufania Bogu, Kościołowi, przełożonym, na drodze, którą Pan prowadzi. Jak przypomniał papież Franciszek: „Ufa się tylko temu, kogo się kocha”. Ufa się tylko temu, kogo się kocha. I dlatego każda autentyczna formacja kapłańska jest szkołą miłości — tej, która uczy się dawać siebie Bogu i ludziom.
Nie zaufam Chrystusowi, jeśli nie pozwolę Mu się pokochać. Nie zaufam Kościołowi, jeśli nie zobaczę w nim Oblubienicy, a nie tylko instytucji. Nie zaufam ludziom, jeśli nie nauczę się patrzeć na nich sercem Dobrego Pasterza. Ludzie też nie pokochają kapłana jeśli nie zauważą w nim miłości.
Wszystko zaczyna się od miłości - tej pierwszej, o której Jezus przypomina Kościołowi w Apokalipsie: „Mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od swej pierwotnej miłości” (Ap 2,4).
Drodzy Alumni! Na progu tego roku akademickiego niech rozbrzmiewa w waszych sercach modlitwa: „Panie, przymnóż nam wiary. Naucz nas kochać, abyśmy potrafili ufać. Naucz ufać, abyśmy nie utracili nadziei”. Nie wiemy, co przyniesie ten rok, jakie trudności, jakie zmagania, ale wiemy, komu zaufaliśmy — i to wystarczy. Święta Teresa z Lisieux pisała: „Otrzymujemy od Boga tyle, ile się spodziewamy.”
Niech każdy dzień tego roku będzie krokiem w głąb — w stronę Boga, który jest wierny, godny zaufania i pełen miłości. Bo kapłan jutra to ten, który potrafi powiedzieć — nie tylko słowami, ale całym życiem: „Panie, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21,17). A więc — wierzę, ufam i mam nadzieję. Amen.
Archidiecezja Gdańska