Maryja rodzi nas dla Boga!
Czcigodni Bracia w Kapłaństwie,
Drodzy Pielgrzymi, czciciele Najświętszej Maryi Panny, Matki Bożej Swarzewskiej,
Umiłowani w Chrystusie Siostry Bracia !
Piękna jest i długa wasza tradycja obchodów w Swarzewie święta Patronalnego Narodzenia Matki Bożej. Rozciągają się one na kilka dni, aby różnym grupom społecznym i zawodowym dać możliwość pielgrzymowania do swojej swarzewskiej Matki. Każdy więc może tu przybyć, odpocząć przed obliczem Matki Bożej, podzielić się z Nią swoimi radościami i troskami, poprosić o Jej macierzyńskie wsparcie, opiekę i błogosławieństwo dla siebie, dla swoich rodzin i dla swoich bliskich. Z pewnością każdy z was ma wiele do opowiedzenia Matce Bożej. Nie wahajcie się wylać przed Nią swojego serca. Ona się nie męczy wysłuchiwaniem waszych spraw.
Narodzenie Najświętszej Maryi Panny to święto pełne radości. To naturalne, że narodziny czy urodziny obchodzi się radośnie, w towarzystwie rodziny, przyjaciół czy bliskich. Tak chyba było i jest w każdej waszej rodzinie, dlatego rozumiecie sens tego święta.
Tu, w Swarzewie, Maryja świętuje dziś w gronie swoich przyjaciół, powiedziałbym bliskich przyjaciół. Skoro przybyliście do Niej, to jesteście Jej przyjaciółmi. Przyszliście na dzisiejszą Eucharystię, aby zaświadczyć, że mocno kochacie swoją Matkę Bożą. Ona również cieszy się z waszej obecności.
Przychodzimy do tego sanktuarium, by spotkać Matkę Bożą, ale również, aby wysłuchać Słowa Bożego. Potrzebujemy go, by nim umocnieni kontynuować inną pielgrzymkę, tę najważniejszą, a jest nią pielgrzymka naszego życia. Ona ma nas doprowadzić na ostateczne spotkanie z Jezusem Chrystusem, który nas oczekuje w niebie.
To Słowo Boże na dzisiejszą uroczystość, zaczerpnięte z listu do Rzymian i z Ewangelii św. Mateusza, przypomina nam o naszym powołaniu i zachęca do uświadomienia sobie, że przez chrzest zostaliśmy włączeni do wielkiej genealogii Jezusa Chrystusa.
Ta prawda wymaga głębszej refleksji. Zacznijmy zatem od Ewangelii. W czasach, kiedy nie było urzędów rejestrujących narodziny, które dzisiaj nazywamy urzędami stanu cywilnego, rodowód spełniał bardzo ważną rolę społeczna i duchową. Mówił o pochodzeniu człowieka, o jego wierze, zwyczajach i tradycjach. Był on powodem do dumy i szacunku, zwłaszcza jeśli w nim pojawiały się imiona ważnych osób. W rodowodzie Jezusa ważnych imion jest nadzwyczaj wiele. Tworzyły one historię Narodu Wybranego. Mamy więc w nim Abrahama – ojca wiary, pierwszych patriarchów: Izaaka, Jakuba, Józefa, którzy dali początek Narodowi Wybranemu. Znajdujemy w nim największych królów: Dawida, Salomona i tak aż po Józefa, męża Maryi. Była to więc największa i najważniejsza genealogia, w której każdy szukał swoich korzeni.
Nieco inna była genealogia Maryi. Wiemy o niej znacznie mniej. W Piśmie Świętym czytamy, że ojciec Maryi, Joachim, był z rodu kapłańskiego i sam był kapłanem. To również ważny detal, mówiący o szczególnym wybraństwie Bożym.
Pismo Święte nie przekazuje nam szczegółów narodzenia Maryi. Jej narodzinom prawdopodobnie nie towarzyszyło żadne większe wydarzenie godne odnotowania, z wyjątkiem Jej samej, bo jak wiemy narodziła się jako „niepokalane poczęcie”, a więc bez grzechu. To pierwszy i jedynym przypadek w historii ludzkości, że ktoś narodził się wolny od grzechu pierworodnego. Wielkie rzeczy duchowe, często jednak dokonują się w ciszy, niepostrzeżenie przed oczami ludzi, którzy zwykle są pochłonięci sprawami związanymi z życiem doczesnym i troską o lepszą egzystencję.
Najświętsza Maryja Panna wzrastała potem i dojrzewała w wierze niezauważona przez nikogo, mimo że cały Izrael oczekiwał dziewicy, zapowiedzianej przez Pisma, z której miał się narodzić Zbawiciel świata – Jezus Chrystus. Nikt nie rozpoznawał w niej przyszłej Matki Syna Bożego. Bóg spoglądał na Nią z miłością jak wykonywała swoje zwykłe, codzienne obowiązki, prowadziła swoje zwyczajne życie pełne bojaźni Bożej. Modliła się, zawierzała Bogu, służyła innym. Można powiedzieć, większość obowiązków i spraw, z którymi mierzymy się każdego dnia, wypełniało dni również jej codziennego życia.
Tak było aż do chwili, kiedy przybył do Niej Anioł Gabriel z nowiną, że Bóg wybrał Ją, aby została matką Syna Bożego. Znamy ten wzruszający opis z Ewangelii Łukasza. To wydarzenie wiąże się z zaślubinami Maryi i Józefa, a więc z połączeniem rodowodu Józefa i rodowodu Maryi. Każdy z tych rodowodów niesie w sobie bogate tradycje wiary i wierności Bogu. Złączone razem, poprzez węzeł małżeński Józefa i Maryi, dają początek nowemu ludowi, którego pierworodnym Członkiem – jak mówi św. Paweł w dzisiejszym pierwszym czytaniu – jest Jezus Chrystus. W ten sposób, w Jezusie Chrystusie Bóg stał się częścią historii naszego ludzkiego życia, a więc każdego z nas, a my, w pewien sposób, częścią życia Bożego. Od tamtego momentu, więź między nami a Bogiem jest trwała i niezniszczalna. Mamy więc szczególny motyw by być dumni, że w naszym ludzkim rodowodzie jest sam Jezus Chrystus. Ale czy jesteśmy?
Pamiętam, kiedy byłem w Chinach i rozmawiałem z wierzącymi, uderzył mnie pewien fakt. Otóż, kiedy katolicy się przedstawiali, to każdy z nich oprócz swojego imienia mówił od ilu pokoleń jego rodzina jest wierząca. Przy tym mówili to z dumą i błyskiem radości w oczach. Zapytałem dlaczego mi o tym mówią? Wówczas otrzymałem odpowiedź, która mnie zdumiała. Mówiąc w ten sposób podkreślali, że choć w ich kraju było i jest tak wiele ciężkich prześladowań za wiarę, oni jej się nie wyrzekli. Są dumni, że mogli cierpieć za wiarę i dla Jezusa, i że dochowali Mu wierności.
Jakże głębokie i budujące jest to świadectwo. Jakże wspaniała jest ta duma wierzących! Obyśmy my mogli powiedzieć to samo o naszej wierze! Ci chrześcijanie zrozumieli że Jezus Chrystus stał się częścią ich historii, ich rodowodu.
Dzisiaj tę właśnie prawdę chce nam przypomnieć Matka Boża, chce nam powiedzieć, że Jezus Chrystus jest częścią również naszej historii życia, naszego rodowodu. Właśnie dlatego w sercu każdego z nas pozostaje zawsze tęsknota za Bogiem. Szukamy Go, bo Go potrzebujemy. Bez Boga nie możemy do końca zrealizować swojego człowieczeństwa ani swojego powołania. To właśnie w tym duchu, podczas jednej z pielgrzymek do naszego kraju, św. Jan Paweł II starając się uświadomić nam tę głęboką więź z Chrystusem, stawiał pytanie: „Czy można odrzucić Chrystusa i wszystko to, co On wniósł w dzieje człowieka?” I odpowiadał: „Oczywiście, że można. Człowiek jest wolny. Człowiek może powiedzieć Bogu: nie. Może Chrystusowi powiedzieć: nie. Ale – pytanie zasadnicze: czy wolno? I w imię czego wolno? Jaki argument rozumu, jaka wartość woli i serca może przedłożyć sobie samemu i bliźnim /…/ ażeby powiedzieć nie”.
Tu przed Matką Bożą trzeba zatem postawić sobie pytanie co robić, aby nasze życie było częścią życia Bożego. Kilka ważnych sugestii w tym względzie daje nam dzisiaj św. Paweł w pierwszym czytaniu, zaczerpniętym z listu do Rzymian.
Po pierwsze Apostoł Narodów każe nam rozwijać świadomość, że „Bóg z tymi, którzy Go miłują współdziała we wszystkim dla ich dobra”.
Miłość nie pozwala Bogu być obojętnym na los każdego z nas. Bóg pragnie dobra każdego z nas. Najlepszym dowodem na to jest narodzenie Syna Bożego, Jezusa. Przyszedł na świat, aby zaświadczyć o tej miłości. Całe Jego życie było jedną wielką służbą tym, których spotykał i do których docierał: nauczał ich, przebaczał grzechy, pocieszał, zachęcał do wierności Bogu, umacniał nadzieję, uzdrawiał, leczył, a nawet wskrzeszał z martwych. Na koniec w tej miłości oddał za nas ludzi swoje życie, nazywając nas wszystkich przyjaciółmi. „Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół. Wy jesteście moimi przyjaciółmi!” – mówił na krótko przed swoją śmiercią na krzyżu.
Jezus dał nam przykład zatroskania o innych, ale i oczekuje współpracy z naszej strony. Potrzebujących w różnym wymiarze podobnie jak za czasów Jezusa i dzisiaj jest bardzo wielu. Wystarczy się tylko rozejrzeć: chorzy, uzależnieni, doświadczeni losem, upokorzeni, odrzuceni, zgubieni… jest ich naprawdę dużo. To do nich posyła mnie Jezus i mówi: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, mnieście uczynili”. Tak współpracując z Jezusem, budujemy wokół siebie cywilizację miłości, wzajemnego szacunku i braterstwa w wierze. Nie bądźmy więc obojętni na potrzeby innych!
Drugie wskazanie, jakie zostawia nam św. Paweł, mówi, że „Bóg przeznaczył nas na to, abyśmy się stali na wzór obrazu Jego Syna – Jezusa”.
To ważne wskazanie, które mówi nam kim mamy być i jak mamy żyć: żyć na wzór Jezusa Chrystusa! By żyć na wzór Jezusa, trzeba Go najpierw poznać. Poznajemy Go, gdy z Nim rozmawiamy, gdy Go spotykamy w Eucharystii i w innych sakramentach. Poznajemy Go gdy karmimy się Jego Ciałem i Jego Słowem, gdy staramy się Go naśladować nawet w drobnych rzeczach. Maryja dzisiaj pyta jak wygląda nasze chrześcijańskie życie? Czym je karmimy, ile spędzamy czasu na modlitwie, a niedzielna eucharystia?
Jezus nas formuje swoim Słowem i przypomina, że nie można go przyjmować selektywnie tzn. wybierać tylko to co nam odpowiada, a odrzucać to co zgadza się z naszymi przekonaniami. Jego Słowo daje moc do walki z grzechem, zwłaszcza moralnym, których dzisiaj tak bardzo jest rozpowszechniony w naszym społeczeństwie. Jego Słowo daje nam moc do walki z wszechobecną już kulturą śmierci, która zachęca do zabijania poczętych dzieci w imię nie wiadomo czego. Ta kultura śmierci upokarza nas i odbiera nam godność dzieci Bożych. Trzeba jej się przeciwstawiać przez mocne i zdecydowanie promowanie życia i prawa do życia.
Dalej św. Paweł przypomina nam, że powołał nas, abyśmy byli jak Jezus pośród wielu braci. Znaczy to, że jako chrześcijanie jesteśmy posłani, aby być Jego świadkami w dzisiejszym świecie, pośród naszych braci i sióstr. To kolejne wielkie zadanie: być świadkiem Jezusa pośród innych, nie wstydzić się Jezusa, nie bać się do Niego przyznawać ani o Nim mówić. Trzeba zacząć od naszych rodzin. Dzisiaj nawet w swoim domu wstydzimy się mówić o Jezusie, o wierze, o Bogu. A jeśli już coś mówimy, to najczęściej komentujemy krytycznie niedzielne kazanie, że ksiądz powiedział coś za mocno, że za długo, że nie powinien dotykać pewnych tematów, bo on sam jest grzeszny i nie powinien nas pouczać… Nie brakuje też takich rodziców, którzy sami nie chodzą i swoim dzieciom nie pozwalają pójść na Mszę św., wypisują je z katechezy, tłumacząc, że jak będą dorosłe, to same wybiorą. To bezsensowne rozumowanie. Jak można wybrać coś, czego się nie zna? To tak jakby mówić: nie poślę dziecka do szkoły, jak dorośnie wiedza sama wejdzie mu do głowy! Dzisiaj jak nigdy potrzeba pokoleń uformowanych w wierze, świadomych odpowiedzialności za Kościół i za Polskę.
Chrześcijaninie, woła św. Paweł, weź odpowiedzialność za swoją i innych wiarę. Na chrzcie św. zaciągnąłeś obowiązek, aby o tę wiarę troszczyć się, rozwijać i dzielić się nią z innymi!
Na koniec św. Paweł przypomina, że ci, którzy poszli za Nim zostaną obdarzeni chwałą.
Na krótko przed swoją śmiercią, Jezus przypominał, że idzie do Ojca, aby przygotować nam mieszkanie. To mieszkanie jest dla nas. Gdy tam dotrzemy, zrealizujemy cel naszego życia. Jezus w kilku prostych wskazaniach powiedział którędy prowadzi do nieba droga, a prowadzi ona przez drugiego człowieka. „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie". Wówczas zapytają sprawiedliwi: "Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?" A Król im odpowie: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,35-40). Mamy więc jasno wytyczoną drogę, która trzeba obrać i nią podążać.
Maryjo, Pani Swarzewska, prosimy Cię dzisiaj, wypraszaj nam żywą wiarę, abyśmy w niej zrozumieli nasze życie i nasze powołanie. Rozbudzaj w nas świadomość naszej chrześcijańskiej odpowiedzialności za przekaz tej wiary, aby wszyscy mogli się zbawić. Prowadź nas do Twojego Syna i pomóż nam zaprosić Jezusa do naszego życia. Bądź w niebie powierniczką wszystkich naszych spraw! Amen.